
Nowe powołania dla nowej Europy. In Verbo Tuo…
Towarzyszyć
34. «Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali» (Łk 24,13-16).
Wybieramy do opisu elementów pedagogiki towarzyszenia, wychowania i formowania epizod z dwoma uczniami z Emaus. Jest to fragment mający duże znaczenie, gdyż, oprócz mądrości zawartej w treści i metody pedagogicznej zastosowanej przez Jezusa, pozwala nam dostrzec w dwóch uczniach wizerunek tylu dzisiejszych młodych, nieco smutnych i zniechęconych, którzy sprawiają wrażenie, że zagubili ochotę na szukanie swojego powołania.
Pierwszym krokiem lub pierwszą troską na tej drodze jest stanąć obok: siewca lub ten, kto rozbudził w młodym świadomość wrzuconego w ziemię jego serca nasienia, staje się teraz osobą towarzyszącą.
W części teologicznej obecnej refleksji została wskazana charakterystyczna dla Ducha posługa towarzyszenia. Istotnie Duch Ojca i Syna, pozostaje obok człowieka, by przypomnieć mu Słowo Mistrza. Duch zamieszkuje również w człowieku, by wzbudzić w nim świadomość bycia Synem Ojca. Zatem Duch jest wzorem, który musi inspirować tego starszego brata czy siostrę, który towarzyszy młodszemu bratu czy siostrze w poszukiwaniu.
a) Itinerarium powołaniowe
Określiwszy duszpasterskie itinerarium powołaniowe, pytamy się teraz: czym jest itinerarium powołaniowe na płaszczyźnie pedagogicznej?
Pedagogiczne itinerarium powołaniowe jest podróżą zmierzającą do dojrzałości wiary, niczym pielgrzymka ku stanowi dojrzałości bycia wierzącym, powołanym do decydowania o samym sobie i własnym życiu w wolności i odpowiedzialności, zgodnie z prawdą tajemniczego planu obmyślonego przez Boga dla niego. Taka podróż odbywa się etapami w towarzystwie brata lub siostry starszych w wierze i w terminowaniu, którzy znają drogę, głos i kroki Boga, pomagają w rozpoznaniu Pana, który powołuje i w poznaniu drogi, którą należy iść, by dojść do Niego i Jemu odpowiedzieć.
Itinerarium powołaniowe jest zatem przede wszystkim pójściem drogą z Nim, Panem życia, «Jezusem we własnej osobie», jak z dokładnością odnotowuje to Łukasz. Pan, który zbliża się do będącego w drodze człowieka, idzie tą samą drogą i wchodzi w jego historię. Lecz oczy ciała często nie potrafią tego rozpoznać. Ludzkie wędrowanie pozostaje więc samotne i przebiega bezużytecznie, a szukanie ponosi ryzyko utrwalenia się w niekończące się czasami narcystyczne «podejmowanie doświadczeń» także powołaniowych, bez osiągnięcia żadnego zdecydowanego rezultatu. Być może, pierwszym zadaniem osoby towarzyszącej powołaniu jest wskazanie obecności Drugiego, lub ukazanie relatywnej własnej bliskości lub własnego towarzyszenia, aby być pośrednictwem takiej obecności lub itinerarium ku odkryciu Boga, który wzywa i staje się bliskim każdemu człowiekowi.
Tak jak dwóch z Emaus, lub jak Samuel podczas nocy, nasi młodzi często nie mają oczu by widzieli i uszu by słyszeli Tego, który kroczy obok każdego i z wytrwałością oraz delikatnością wymawia ich imię. Brat, który towarzyszy jest znakiem tej wytrwałości i delikatności. Jego zadaniem jest pomóc w rozpoznaniu pochodzenia tajemniczego głosu na podobieństwo Jana Chrzciciela, który nie mówi o sobie, lecz głosi Innego, już obecnego.
Posługa towarzyszenia powołaniom jest posługą pokorną, tą pokorą pogodną i inteligentną, która rodzi się z wolności w Duchu i wyraża się w «odwadze słuchania, miłowania i dialogu». Dzięki tej wolności rozbrzmiewa z większą jasnością i bardziej wyrazistą siłą głos Tego, który powołuje. Młody człowiek znajduje się wobec Boga. Odkrywa z zaskoczeniem, że Odwieczny od dłuższego czasu kroczy obok niego i wzywa go do dokonania wyboru na zawsze!
b) Studnie wody żywej
«Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni…» (J 4,6). Jest to początek tego, co możemy uznać za nietypową rozmowę powołaniową: spotkanie Jezusa z Samarytanką. Kobieta bowiem poprzez to spotkanie realizuje pewne itinerarium prowadzące do odkrycia samej siebie i Mesjasza stając się nawet w jakiś sposób Jego głosicielką.
Z tego fragmentu wynika nie tylko najwyższa wolność Jezusa w szukaniu swoich posłańców gdziekolwiek i w kimkolwiek, ale również Jego szczególna uwaga jako Tego, który jest drogą człowieka do Ojca, by skrzyżować ze stworzeniem swoje drogi lub wyczekiwać na nie tam, gdzie wyraźniejsze i silniejsze jest jej oczekiwanie. Można wywnioskować to z symbolicznego obrazu «studni». Studnie w starożytnej społeczności żydowskiej były źródłem życia i podstawowym warunkiem przeżycia dla ludu zawsze narażonego na niedostatek wody. Dlatego właśnie wokół tego symbolu wody do życia i wody życia Jezus nawiązuje z subtelną pedagogią kontakt z niewiastą.
Towarzyszyć młodemu to znaczy umieć zidentyfikować dzisiejsze «studnie»: wszystkie te miejsca i chwile, prowokacje i oczekiwania, do których prędzej czy później młodzi muszą przyjść ze swoimi pustymi amforami, z ich niewyrażonymi pytaniami, z ich manifestowaną często tylko pozornie samowystarczalnością, z ich głęboką i niezatartą chęcią autentyzmu i przyszłości.
Duszpasterstwo powołaniowe nie może być «wyczekujące», lecz musi być działaniem tego, kto szuka i nie ustępuje, dopóki nie znajdzie i pozwala się znaleźć w miejscu lub przy właściwej studni, gdzie młody człowiek wyznacza spotkanie życiu i przyszłości.
Osoba towarzysząca powołaniu musi być «inteligentna», to znaczy musi być osobą, która niekoniecznie narzuca swoje pytania, lecz wychodzi od pytań samego młodego człowieka, jakiegokolwiek rodzaju by one były, lub jest zdolna w razie konieczności do «wzbudzenia lub odkrycia pytania powołaniowego, które znajduje się w sercu każdego młodego, lecz które oczekuje na wydobycie przez prawdziwych formatorów powołaniowych».[1]Proposizioni, 9.
c) Dzielenie się i współ-powołanie
Towarzyszenie powołaniowe oznacza przede wszystkim dzielenie się chlebem wiary, doświadczeniem Boga, trudem poszukiwania aż do podzielenia się także powołaniem: oczywiście nie przez narzucanie go, lecz przez wyznanie piękna życia, które realizuje się zgodnie z planem Boga.
Typowy rejestr sposobów docierania do odbiorcy w towarzyszeniu powołaniowym nie jest ani dydaktyczny, nakłaniający, przyjacielski, ani nawet kierownika duchowego (pojmowanego jako tego, kto natychmiast wytycza w życiu drugiego dokładny kierunek), lecz jest rejestrem confessio fidei.
Kto towarzyszy powołaniowo daje świadectwo własnego wyboru lub — lepiej — bycia istotą wybraną przez Boga. Opowiada — niekoniecznie posługując się słowami — o drodze swego powołania i ciągłym odkrywaniu własnej tożsamości w charyzmacie powołaniowym, a zatem pozwala zrozumieć jego trud, nowość, ryzyko, zaskoczenie, piękno.
Z tego tworzy się pewna katecheza powołaniowa od osoby do osoby, z serca do serca, pełna humanizmu i autentyczności, pasji i przekonującej siły, pewna, mądra i eksperymentalna animacja powołaniowa. Jest ona podobna nieco do doświadczenia pierwszych uczniów Jezusa: «poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego» (J 1,39). Z pewnością było to głębokie doświadczenie, jeżeli po wielu latach Jan przypomina sobie jeszcze, że «było to około godziny dziesiątej».
Animację powołaniowa tworzy się tylko przez zetknięcie się, przez bezpośredni kontakt, gdyż serce jest przepełnione i doświadczenie piękna zbliża. «Młodzi są bardzo zainteresowani świadectwem życia osób, które są już na drodze życia duchowego. Kapłani, zakonnicy i zakonnice muszą mieć odwagę zaoferowania konkretnych znaków ich drogi duchowej. Dlatego ważne jest spędzanie czasu z młodymi, towarzyszenie im wszędzie tam, gdzie się znajdują, słuchanie ich i odpowiadanie na pytania pojawiające się w tych spotkaniach».[2]Proposizioni, 22. «Pojawienie się zainteresowania Ewangelią i życiem w sposób radykalny jej poświęconym poprzez konsekrację, zależy w dużej mierze od osobistego świadectwa zadowolonych z wybranego stanu kapłanów, zakonników i zakonnic. Większość kandydatów do życia konsekrowanego i kapłaństwa mówi, że należy przypisać ich powołanie spotkaniu z kapłanem lub osobą konsekrowaną» (Tamże, 11).
Towarzyszący powołaniu właśnie dlatego jest także entuzjastą własnego powołania i możliwości przekazania go innym. Jest świadkiem nie tylko przekonanym, lecz także zadowolonym, a zatem przekonującym i wiarygodnym.
Jedynie w ten sposób przesłanie ogarnie całość duchową osoby, serce-rozum-wolę, proponując, to co jest prawdziwe-piękne-dobre.
Sensem współ-powołania jest to, iż nikt nie może przejść obok głosiciela tak «dobrej nowiny» i nie czuć się poruszonym, «całkowicie» powołanym na każdym poziomie swojej osobowości i nieustannie powoływanym niewątpliwie przez Boga, ale i przez wiele osób, ideałów, nieznanych sytuacji, różnych prowokacji, poprzez ludzkie pośrednictwo Bożego powołania.
Wówczas sygnał powołaniowy może być lepiej odebrany.
This Post Has 0 Comments